Od Zayan'a Do Ririn

 -Wyleczyłem twoje rany, chyba coś mi się należy. -warknąłem. -A jakby co, to rany mogą wrócić... -dodałem tajemniczo sprawiając by krew znów pojawiła się w jej ranach.
-Nie! Yyy... to znaczy dzięki. -odparła orientując się o co mi chodzi.
-Nie ma sprawy. Może lepiej nie będę pytać co spowodowało twój upadek na te ciernie, czy jaką tam morderczą roślinę. -mruknąłem.
Miałem wrażenie, że wadera chciała się zabić. No, kto by skakał na takie urocze kolce? I po co? Ehh... A, zapomniałem się przedstawić!
-Jak masz na imię? -zapytałem.
-Ririn. -odparła. -A ty?
-Zayan. -odpowiedziałem z uśmiechem.
Powiał zimniejszy wiatr niosąc ze sobą niezwykle dużo śniegu. Cali byliśmy biali.
-Mówiłaś coś?! -zapytałem bo przez świst wiatru i śnieg nie wiedziałem, czy wadera coś mówiła czy nie.
-Nie! -odparła.
-Może się gdzieś schowamy?! -spytałem, bo bez sensu jest tak stać jak słup w trakcie kiedy jest tak zimno.

<Ririn? XD>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

© Agata | WioskaSzablonów | x.