Od Rodney'a Do Asami

 > Coraz to kolejne porcje pary wydostawały się z noza regularnie i lekko oddychającego basiora. Jego siwa sierść przypominała cień zarości, w których się skrywał... nikt zapewne nie zwróciłby nawet uwagi na fakt iż jego szkarłatna grzywka wystaje spod pokrywającego gałezie rośliny śnieżnobiałego puchu. Bo i po co zaprzątac sobie głowę takimi drobiazgami? Uszy wilka stały na baczność, nasłuchując dla niego wszelakich odgłosów - przed nim, jak i za nim. Na zmianę, bo nie mogą sobie pozwolić na niedokładność. Jego błękitne oczy wiedzą, gdzie patrzeć, i nie odrywają się od swego celu ani na krótki moment - na ułamki sekundy. Wydaje się on nawet nie mrugać. Czyżby ten wielki, niebezpieczny zwierz, potężny Tygrys Śnieżny, Szlachetny Król i Władca, nie dostrzegał tego, co zachwilę będzie miało miejsce? Nie... Rodney zbyt dobrze się kryje.
> Krótki powiew wiatru - rozpraszający szum, zaślepienie śniegiem. Silne łapy wilka odbiły go od podłoża, poniosły wraz z wiatrem do tygrysa. Zaczęło się.
- Mam cię, skurwielu! - Ryknął w niebo głosy, jakoby było to największe dokonanie w jego życiu. Powalenie tygrysa, już tak bliskie... nieistotny jest fakt, że wilk ten pokonywał już większe ziwerzęta. Ten był szczególny. Dlaczego? Był złodziejem, szarlatanem, cholernym oszustem. Tygrysem, a hieną. Wykradł Rodney'owi posiłek, teraz sam się nim stanie. Okrutna szamotanina nie trwała długo, wilk o połowe mniejszy, bardziej zwinny choc słabszy, z przewagą zaskoczenia i wieloletnim treningiem w walce i przetrwaniu. Pozbawił kota wzroku, potem siły w łapach... aż wreszcie bicia serca - nawet sierści, gdy to podpalił martwe truchło by dojść do samego mięsa. Szkarłatna krew odbijała się w świetle nocy. Krew pod blaskiem księżyca wydaje się czarna, piękna... choć nazbyt słodka. - I co, warto było dla tych paru ryb? - Prychnął ostatni raz, rozszarpując brzuch martwego zwierza. Tygrysie mięso jest szczególnie pyszne, gdy zdobędzie się je w walce... a jak wiadomo, nieczęsto takie się zdarza. Znacznie częściej, jakby się o to nie upierać, uzyskuje sie je od innych, ze smoczych odrzutków, niedźwiedzich trofeów. Niewiele wilków bądź co bądź pokonuje tygrysy. Dlaczego? Pewnie z lęku. Nieczęsto można spotkać się z opinią o tygrysach mówiąca: "Nie są wcale tekie straszne" Bo to nieprawda. Każdy wie, że to tygrysy są tymi, które przejęły władzę po legendarnych lwach. Teraz to one, zaraz po smokach, są Królami Śnieżnej Dżungli... i nikt sie ku temu nie sprzeciwia. Najwyraźniej poza Rodney'em, który właśnie w tym momencie zajada się zamordowanym przez siebie byłym tyranem jego wzgórza - Och tak. Jego wzgórza. To znaczy... może...
- Co jest... - Ziemia się zatrzęsła, wokół wilka pojawił się nietypowo chłodny powiew, dech śmierci. Już wiedział, że wzgórze jednak nie będzie jego. - Kur... - Nie zdążył nawet odskoczyć, wylądował po prostu na skale. Teraz to wielki srebrzystozłoty smok triumfował nad nim. Ale chwila... co ty robisz!? NIE!
- Hej, ty! - Głos... czyjś głos?! Kobiecy... nie. Niemożliwe. Przecież tu... nie ma... Zza skały wyłoniła się sylwetka, Złocisty Duch-wybawiciel. Cudowny Anioł Stróż... Przecież ona nie może być prawdziwa. Potwornie wściekły ryk tym razem był skierowany ku Brązowo-złotej waderze. Ale...

<Asami?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

© Agata | WioskaSzablonów | x.