Od Sophii Do Ashton'a

 Spacerowałam po lesie, śnieg skrzypiał mi pod łapami. Ciekawe co by się stało, gdybym za pomocą moich mocy ogrzała powietrze... ale nie. Temperatura -20 nie robiła na mnie wrażenia, a tutaj wreszcie mogłam odczuć, co to znaczy chłód. Nie chciałam nawet próbować tego zepsuć. Nagle wywęszyłam w trawie trop zająca. Rzuciłam się jego tropem, wtedy w krzakach zobaczyłam jasne, małe zwierzątko. Skoczyłam i zatopiłam kły w ciele zwierzęcia. Zabrałam się za jedzenie. Mocno się pobrudziłam, więc poszłam do najbliższego jeziora, gdzie opłukałam sierść z zaschniętej krwi. Wyszłam na brzeg i usiadłam w promieniach słońca, by szybciej wyschnąć. Po chwili moja sierść była już sucha. Nagle coś we mnie uderzyło i przewróciło mnie. Nie coś, a ktoś. Podniosłam się szybko, przyglądając się stojącemu przede mną basiorowi.
- Oj, sorka... - uśmiechnął się niewinnie. - Jestem Ashton. - wyciągnął łapę w moim kierunku.
- To nic. Sophia. - odwzajemniłam gest. - przed czym tak uciekałeś? - uniosłam brew, uśmiechając się.

Ash?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

© Agata | WioskaSzablonów | x.