Od Szeylen Do Rivaille'go

 Obudziłam się w jaskini. Było ciemno, zbyt ciemno. To źle wróży. Śnieżyca już się zbliża. Nie cierpię jej. Dlaczego akurat dzisiaj. Jestem potwornie głodna. Muszę coś upolować zanim rozpęta się burza śnieżna. Wychodzę z jaskini. A jednak na mnie nie poczekała. Śnieg napada mnie z każdej strony. Biegnę prze siebie, bo muszę jak najszybciej coś zjeść i wrócić skąd wyruszyłam. Już dostrzegam moją ofiarę. To renifer. Rzucam się na niego i przegryzam gardło.
~Ty zabójco niewinnych stworzeń - krzyczy głos w mojej głowie
Nareszcie się najem. Ale co to? Słyszę jak czyjeś łapy wbijają się w grubą warstwę śniegu. Dostrzegam delikatne kontury wilka. Teraz już nic nie widzę, ale za to słyszę.
- STÓJ! - wrzeszczę najgłośniej jak się da

<Siemka Levi. Niech cię wyobraźnia poniesie dddaallleeekkkooo!>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

© Agata | WioskaSzablonów | x.