Od Zayan'a Do Glenn

 -Ta, czemu nie? -zadałem retoryczne pytanie, wstałem i poszedłem za waderą.
Poszliśmy w las, ale ja trzymałem się bardziej z tyłu. Śnieg grychotał nam pod łapami. Doszliśmy do miejsca w którym były ogromne zaspy, a mimo to miałem wrażenie, że Glenn ich nie wiedzie i zachowuje się tak jakby ich nie było. Ja szedłem bardziej z boku, nie miałem tyle szczęścia. Wpadłem cały pod śnieg. Wadera odwróciła łeb, westchnęła, ale poszła dalej. Wyskoczyłem z zaspy, a że nie chciałem zostać za bardzo w tyle to poszedłem na ślepo przed siebie udając, że wiem doskonale, że idę za wilczycą. Jeszcze chwilę miałem śnieg w oczach, więc widziałem niewiele, a w efekcie wpadłem na drzewo.
-Ałć! -mruknąłem zderzając się z twardą korą rośliny.
Nikt tego drzewa nie przestawił wiedząc, że będę tamtędy iść?! Skandal! Otrzepałem się ze śniegu, namierzyłem Glenn i przyśpieszyłem. Nadal jednak trzymałem się trochę z tyłu. Oczywiście nie przepuściłem okazji by się popisać i trochę rozluźnić atmosferę czyli inaczej zrobić z siebie kompletnego idiotę. Wskoczyłem na gałąź jednego z drzew. Wadera spojrzała lekko zdziwiona w moją stronę, skoczyłem na następne drzewo z triumfalnym uśmiechem. Następna gałąź na jaką udało mi się wskoczyć była o wiele za cienka, więc zachwiałem się na niej i spadłem znowu w zaspę. Przy okazji śnieg z gałęzi strąciłem prosto na siebie i Glenn.

<Glenn? :3>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

© Agata | WioskaSzablonów | x.