Od Kastiel'a Do Relijyon

 Może ją dzisiaj przestraszę... Może i też nie, ale warto spróbować!
Schowałem się pomiędzy kilkoma świerkami, które stały wyjątkowo blisko siebie. Przez śnieg miałem już trochę wilgotne futro, ale się tym zbytnio nie przejmowałem. Kłujące gałęzie rośliny drażniły mój pysk. przetarłem się łapą w tamtym miejscu i wyczekiwałem wadery.
Było dziś wyjątkowo ciepło, jak na naszą krainę. Wszędzie śnieg, lód, zmarzlina... No, może słońce świeci, ale tego w ogóle nie czuć. Dzięki niemu jest tylko jasno. Podniosłem swój łeb lekko w górę i spojrzałem na chmury. Ognista kula sięgała zenitu. Zazwyczaj w południe Relijyon wychodzi na zewnątrz. Kładzie się spać o czwartej w nocy, budzi o dwunastej po południu. Takie uroki naszej Alphy.
Czasami się zastanawiam, czy nie nudzi mnie ta zabawa. Jeszcze nigdy nie udało mi się jej czymś zaskoczyć. W pewnym momencie z jaskini wyszła dumnym krokiem wadera. Skupiłem na niej wzrok i odrobinę zmieniłem pozycję. Niestety, wadera zawsze jest czujna i zauważa mnie bez żadnych problemów. Albo i nie... W jej ochach widać było skupienie i... Strach. To dziwne, bo rzadko to uczucie u niej widuję. Ona jest wesołą, pełna energii... Nie powiem, czasem nawet uparta i upierdliwa... Cala Jyon.
Westchnąłem i skierowałem swoje spojrzenie na łapy. Zawiesiłem swój system.
 - Łazaaaaa! - usłyszałem krzyk i w mgnieniu oka spojrzałem w stronę dźwięku. W tej samej chwili Reli rzuciła się na mnie z pełnego rozpędu i szturchnęła przez przypadek w żebra, gdzie nadal widniała rana po moim zmaganiu z trzema tygrysami. Syknąłem cicho. - Wybacz - mruknęła od razu ze mnie schodząc.
 - Eee tam. - wstałem - I tak nie udało mi się ciebie zaskoczyć, więc zasłużyłem na karę.
Wadera przez chwilę zastanawiała się nad czymś, by następnie odrzec z uśmiechem:
 - Wejdź na drzewo i krzyknij na cały głos "Jestem głupi".
Westchnąłem.
 - Nie mogłem się niczego innego po tobie spodziewać...

< Relidżeł? >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

© Agata | WioskaSzablonów | x.