Od Zayan'a Do Relijyon

 Siedziałem na drzewie. Właściwie to nawet nie wiem po co. Wilki chodzą po drzewach, czy mnie już do reszty porąbało? Eee, co mi tam. W końcu nikt mi nie zabroni robić z siebie idioty, jeśli takowym idiotą jestem. Próbowałem przecisnąć się między gałęziami wyżej, ale one się uparły. Nagle zauważyłem na dole jakąś waderę, która widząc mnie zaczęła się śmiać. Nic dziwnego, ja, gdybym nie był na drzewie to też bym się z siebie śmiał. Może skoro już jest, to ja lepiej zejdę z drzewa...
-Tak chyba będzie prościej. -mruknąłem do siebie, po czym zeskoczyłem z gałęzi lądując przed waderą. Niestety śnieg z drzewa spadł na mnie, a wilczyca znowu zaczęła się śmiać. Też się cicho zaśmiałem, ale po chwili otrzepałem się ze śniegu.
-Kim jesteś? -zapytałem.
-Jestem Relijyon. -odparła.
-Czyli Afla tej watahy? -zadałem kolejne pytanie, ale chyba nie oczekiwałem odpowiedzi. Albo tylko tak mi się wydaje, ale raczej sam bym sobie odpowiedział. -Jestem Zayan. -przedstawiłem się.

<Relijyon?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

© Agata | WioskaSzablonów | x.