Od Szeylen Do Xevertis'a

 Ta wypowiedź wilka wcale mi się nie spodobała. Wydaje mi się, że coś ukrywa. Nie wiem...
- No dobrze... - rzucam
Co ja mam na myśli? Że co, że on chciał się wykompać w tym jeziorze zamiast utopić? Nie... Z rozmyślań wyrywa mnie jego głos...
- Jak się nazywasz? - pyta
- No przecież.. jeszcze się nie przedstawiłam. Szeylen. - mówię
Całkiem miły jest. Myślę, że mogłabym mu zaufać, gdyby tylko on zaufał mi...
- Co robimy? - pyta
Przez chwilę myślę. E....
~W co? - ta myśl ciągle chodzi mi po głowie
Już wiem!!!!!
~W berka dziecko? Ty jesteś normalna? - znów ten wewnętrzny głos
- Tak - mruczę na głos
- Co?
- BEREK!! - pacam go w łapę i biegnę daleko przed siebie
Biegnę, biegnę, biegnę. Dystans między nami się zmniejsza, więc przyśpieszam. Nadal jestem szybsza, ale trochę słabsza od Xevertis'a.
- Uważaj! - krzyczy
Śmieję się. Basior próbuje mnie wyprzedzić, ale na marne. Teraz biegniemy obok siebie. Wciąż się śmieję.
- No co? - znów pyta
- Nie wyprzedzisz mnie! - wrzeszczę rozbawiona
Po kilku minutach oboje wpadamy na panterę śnieżną. Uśmiech nie znika mi z twarzy.
- Dawno cię nie widzieliśmy pantero - mówię - Może masz ochotę nas zjeść?
- Bardzo chętnie - odpowiada pantera śnieżna i oblizuje sobie kły
- Ale najpierw nas dogoń!! - krzyczy Xevertis i oboje zaczynamy biec
Biegniemy tak szybko, że zwierze nie może nas dogonić. W końcu sobie odpuszcza. Dopiero gdy się zatrzymujemy, dostrzegam, że trochę się ściemniło.
- Fajny dzień, nie?

<Xevertis? Już trochę dłuższe :D >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

© Agata | WioskaSzablonów | x.