Od Szeylen Do Leji

 Basior powiedział, że chce zostać szpiegiem i zaraz potem odszedł gdzieś daleko. A gdzieś to mam. Odwróciłam się. Jego tam już nie było. I dobrze. Leja cały czas mi się przypatrywała.
- Chodź do lasu, poszukamy przygód – rzuciłam tajemniczo
- Zapowiada się ciekawie – na jej twarzy pojawił się szyderczy uśmieszek
Biegłyśmy przez las. Ja jak zwykle biegłam na przedzie. Pamiętam jak ojciec uczył mnie się bronić. Przed oczami stanęły mi wszystkie wspomnienia. Muszę się zmienić. Bez strachu, bez słabości. Wszystko będzie dobrze. A co z Neyą? „Gówno!” – pomyślałam stanowczo. Zatrzymałam się, bo zobaczyłam, że Leja nie nadąża. Wadera zatrzymuje się przy mnie.
- Masz jakiś pomysł na zabawę? – pytam
- Chyba nie – mówi zdyszana
- A ja mam, heh. Ale najpierw mnie złap.
Pobiegłam przed siebie omijając wszystkie wyrastające mi z pod nóg przeszkody. Miałam nad Leją 3 metry przewagi. Zatrzymałam się gdy wilczyca zmniejszyła ten dystans. Wpadła na mnie. Zaśmiałam się. Popatrzyła się na mnie dziwnie i po chwili też zaczęła się śmiać.
- To może wreszcie coś zaczniemy robić? – zapytałam ją.

<No, pomyśl XD . Myślę, że możemy na kogoś po drodze wpaść>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

© Agata | WioskaSzablonów | x.