Od Leji Do Szeylen, Xevertis'a

 Zastanawiałam się.
-Może...
Już miałam powiedzieć ale ujżałam basiora. Biednego gonił tygrys. Zwinnie zaczęłam za nim biec. Szeylen za mną. Zobaczyłam że duży kot żuca się na wilka. Podbiegłam tam szybko i zasłoniłam go własnym ciałem. Poczułam ból od karku aż po ogon. Ciemność...
≈Po przebudzeniu≈
Zobaczyłam że byliśmy w jaskini. Basior gdy tylko zobaczył że mam przytomność powiedział.
-Dziękuje!
Uśmiechnęłam się. Już chciałam wstać ale znowu poczułam ból.
-Nie możesz na razie się ruszać.
Powiedziała Szeylen. To było lepsze od śmierci basiora.
-Jak masz na imię?
-Xevertis.
Powiedział wilk i popatrzył na moje oczy. Zawsze wszyscy na nie patrzyli. Może przez to że wyglądały jsk ogień? Nie wiem. Ale polubiłam tego basiora. I Szeyelen. Zawsze byłam cicha i nie ufna a le teraz czułam się jak z rodziną...
-No to bieganie po lesie... Na nic!
Powiedziałam i jęknęłam bo znowu poczułam ból. Na mój nos wpadła śnieżynka. Popatrzyłam w stronę wyjścia z jaskini. Zaczynał badać śnieg. Już zakrywał w połowie jaskinię.

<Szeylen? Xevertis?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

© Agata | WioskaSzablonów | x.