Od Asami Do Ashton'a

 Gdy przedstawiłam się, basior podszedł bardzo blisko, dzieliły nas od siebie zaledwie marne centymetry. Popatrzył na mnie a potem zadał pytanie.
- To jak? Co taka wilczyca jak ty robi w środku lasu? - spytał się, nie przestają się we mnie wpatrywać. Miałam zrobić już krok do tyłu lecz stałam w miejscu, zadając mu kolejne pytanie. Odpowiadam mu pytaniem na pytanie, gdyż jego wypowiedź mogłabym zainterpretować w co najmniej cztery sposoby.
- Taka jak ja? To znaczy? - powiedziałam, lekko mróżąc oczy, uważnie mu się przyglądając i nie smuszczając go z oczu. Nie byłam pewna czy potraktować to jako komplement z jego strony czy wręcz przeciwnie, choć nie raz spotkałam się z negatywnymi komantarzami na mój temat.
- Taka czyli... - zrobił pałze, czego szczególnie nie lubię. Lubię gdy rozmówca wypowiada się szybko i zwięźle, nie robiąc zbędnych przerw w swojej wypowiedzi. Ten basior jednak robił to celowo. Machnęłam lekko, nerwowo końcem mojego puszystego ogona, a w tejże chwili on dokończył - Czyli ładna. Nie powinnaś spacerować sama. Myślę, że potrzebna by ci była jakaś eskorta - Na te słowa lekko prychnęłam rozbawiona.
- Eskorta? - powtórzyłam z lekkim uśmiechem, który zagościł mi na pysku.
- Owszem. Ja jestem chętny - Odpowiedział z energią. - To jak? Oprowadzisz mnie? - zapytał. Ja bez zastanowienia i zbędnego dobierania słów, powiedziałam szybko.
- Myślałam, że jako mój ochroniarz to ty będziesz prowadził - wypaliłam, patrząc na niego chytrze kątem moich zielonych oczu, które z uwagą jerestrowały każdy jego ruch. On zrobił teatralną, smutną minę po czym odrzekł, także z udawanym smutkiem w głosie.
- Chciałbym. Ale nie płacz, spokojnie. Jeszcze będzie okazja. Kąciki moich 'ust' lekko się podniosły, co wyglądało i było uśmiechem. Pacnęłam go leciutko łapą w bark, lecz natychmiast odskoczyłam, szykując się na rewanż. Ten za to zadał mi tylko proste pytanie.
- Tak w ogóle to od dawna tu mieszkasz? - zapytał, jednocześnie rozsypując w moją stronę śnieg, ogonem. Prychnęłam czując jak zimne i ostre płatki śniegu opadają mi na delikatny nos.
- Chyba będzie z rok - Odparłam. - Spodziewam się, że ty jesteś nowy prawda ? - Na odpowiedź długo czekać nie musiałam, gdyż basior energicznie przytakną mi ruchem głowy. Uśmiechnęłam się a moje puste dotychczas oczy, przybrały miłego wyrazu, lecz nadal wydawały się niebezpieczne. Same w sobie nie były, lecz ostrzegały przed ich właścicielką - mną. Spojrzałam w głąb lasu. Przypomniałam sobie ułożenie i plan drzew, które prowadziły do zanarzniętego strumienia. Żeby się napić, trzeba zrobić w nim otwór co jest dość monotonne, ale popłaca bardziej niż jedzenie śniegu.
- Choć za mną, nie daleko jest zamarznięty strumyk - powiedziałam, basior wesoło szedł obok mnie. Był bardzo otwarty i żywy. Ciągle o czymś mi opowiadał, zadawał pytania na które ciągle oczekiwał odpowiedzi.
- Kolejne pytanie... - miał już zadać pytanie gdy stanęłam jak wryta. Moje mięśnie zesztywniały natychmiast i były gotowe do ataku lub ucieczki. Uszy wychwyciły słaby dźwięk kroków. Moje oczy skierowały się w tamtą stronę. Teraz dostrzegłam parę, wpatrujących się we mnie, błękitnych ślepi i znajomy pomruk, który oznaczał tylko jedno.
- Padnij! - krzyknęłam i od razu położyłam się na śniegu. Nad nami przeleciało wielkie cielsko tygrysa. Wstałam błyskawicznie i pędem ruszyłam przed siebie. Wilk, biegł obok mnie, spojrzał na mnie.
- Nie walczymy? - zapytał.
- Nie. Nie mam tyle energii - Odparłam tylko, jednak po chwili zaczęłam się lekko chichrać, przez co basior spojrzał na mnie ciut zdziwiony, moim zachowaniem i postawą. Po około kwadransie biegu, zatrzymaliśmy się, oddychając ciężko a zimne powietrze drażni gardło, nie mówiąc już o płucach. Czułam się tak jakby mi wrzucono do płuc kilkaset szpilek, lecz uczucie to mijało powoli wraz z tym jak uspokajałam oddech.
- Śmiesznie było - zachichotałam, swoim specyficznym śmiechem. Poczułam na sobie lekko zdziwiony wzrok nowo poznanego basiora.

Ashton? ^^

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

© Agata | WioskaSzablonów | x.