Od Zayan'a Do Ririn

 Wadera usiłowała wstać, bądź chociaż spojrzeć w moją stronę. Nie miała chyba siły, w końcu była mocno poraniona. Podszedłem powoli do niej zastanawiając się czy jej pomóc czy może jednak przeciwnie zadać jej jeszcze więcej bólu, a potem się ulitować? Nie, nie będę wstrętną kreaturą. Chociaż...? Nie, jednak nie. Usiadłem przed waderą patrząc na nią podejrzliwie. Zniżyłem łeb by móc spojrzeć w jej oczy. Widać było, że... Nie, ja nie jestem dobry w odgadywaniu emocji. Mimo wszystko położyłem delikatnie łapę na jej ramieniu. Dzięki mocom poczułem przepływającą przez jej ciało krew, bicie jej serca. W tej chwili wilczyca poczuła niesamowity ból roznoszący się po całym ciele. Ale zaraz potem ból ustąpił. W końcu żywioł krwi to krew, więc mogę leczyć rany, c'nie? Wadera wstała lekko zdezorientowana. Spojrzała na swoją łapę, z której przed chwilą kapała krew, a potem na mnie.
-Jak masz na imię? -zapytałem.

<Ririn? Dlaczego to opo wydaje mi się lekko dziwne? o.0>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

© Agata | WioskaSzablonów | x.