Od Leji Do Zayan'a

 Patrzyłam basiorowi prosto w oczy. Gdy to robiłam moje serce biło szybciej. Czy to miłość? Nie!!! Ale jednak jak to inaczej wyjaśnić. To przecież nie strach, zdziwienie i wszystko co inne. Ale to było mało prawdopodobne. Ale jednak. Ale jak zadał pytanie to trzeba odpowiedzieć.
-Umiem malować ogonem.
Zayan kiwnął głową ze zrozumieniem.
-Chcesz się przejść?
-Dobrze.
Wyszliśmy powoli z jaskini. Cisza cały czas nam towarzyszyła. Przeszliśmy jyż z kilka kilkometrów. W końcu odezwałam się.
-Czy masz partne...
Przygryzłam język.
-Przyjaciół?
Dokończył Zayan.
-Tak!
Odparłam.
-Nie mam za bardzo...
Odparł i na mnie spojrzał. Już miałam coś powiedzieć, ale usłyszałam ryk. A potem zza drzewa wyłonił się tygrys. Jako ofiarę wybrał basiora. Moje źrenice rozszerzyły się ze strach. Ale moja wojownucza dusza wygrała. Żuciłam się w ich stronę i ugryzłam kota. Zaryczał, a przez moją nie uwagę zrobił dosyć duży ból na grzbidcie. I znowu, potem kolejny raz na łapach. Ciemność...

<Zayan? Uratujesz czy uciekniesz? >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

© Agata | WioskaSzablonów | x.