Od Yuki'ego Do Ririn

 Moje duchy odsłoniły zapadnie. W środku była masa błota.
-Wrzućcie kota do środka- Powiedziałem- Przydałaby mu się kąpiel- uśmiechnąłem się szyderczo. Aka zepchnęła go z gałęzi wprost do dziury.
-Utop się-stwierdziłem i przeskoczyłem pułapkę. Wadera rzuciła się do pomocy ofierze. Kto dołki kopie ten sam w nie wpada, nie?
Sama wadera nie cuchnęła głupotą. Ale nie potrafiła mnie zrozumieć. Nie wiem w sumie dlaczego pomaga temu cuchnącemu czemuś. Widocznie lubi się trzymać z półgłówkami. Okey. Jej wybór. Niech tylko nie zbliża się z nimi do mnie.
Dzięki omijaniu takich ludzi jeszcze żyję. Oni sami na siebie ściągają śmierć. W sumie łatwo takimi manipulować, ale brak im oleju w głowie, nawet rozkazów dobrze nie umieją spełnić. Ehh...
-Czekaj!- Podbiegła do mnie ta denerwująca wariatka...
-Czego?- Zaułażyłem, że jej sierść jest lekko ubłocona, ale kota nie ma. Dobrze.
-Jak masz na imię?- Spytała
-Yukio.

<Ririn?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

© Agata | WioskaSzablonów | x.