Od Shiren'a

 Nowa wataha, wszyscy pewnie są przyjaźnie nastawieni do innych... Według mnie na tym świecie nie mam miejsca na zaufanie i przyjaźń, a słowo miłość jest mi obce. Szkoda tylko, że tylko ja się z tym zgadzam. Chyba jestem tym jedynym na setki, którego reszta uważa za "samotnego wilka', a niektórzy dziwaków. Przecież "Każdy wilk musi się trzymać blisko reszty, bo inaczej zdechniesz"... yhym, jasne. Jakoś ja jeszcze tu stoję! Ta zasada jest beznadziejna, bo według niej ja nie mam prawa żyć. Dobra... ogar, bo przecież nie można całego życia spędzić w samotności. Zacznę w końcu kogoś szukać.
Zacząłem się rozglądać. Z daleka zobaczyłem ślady. Podbiegłem jak najszybciej umiałem przez ten śnieg prawie do brzucha. Powęszyłem. Ślady były na pewno wilka, w dodatku przechodził tędy niedawno. Zacząłem iść po śladach. Nagle zapach krwi, zdecydowanie renifera.
- Nie idź za krwią... to tylko zapach.. ślady ważniejsze.. - mówiłem do siebie, ale to "coś" wygrało i zacząłem iść do krwi. Niedługo potem ranny renifer leżący na śniegu. Zmęczony, pewnie przed czymś uciekał.
- Więc podano do stołu. - uśmiechnąłem się i zacząłem powoli podchodzić do wilka. Nim spostrzegłem jakaś wadera stanęła między mną a pożywieniem. Coś do mnie mówiła. Czyżby sądziła, że ją wysłucham? Głupiutka waderka. Odepchnąłem ją i znów ruszyłem do renifera. Patrzył błagalnie, aby zakończyć jego męczarnie. Skoczyłem na niego, lecz w locie coś mnie odepchnęło. Runąłem na ziemię. Rozejrzałem się rozwścieczony wstając. Ta wadera, nie wie jeszcze z kim zadziera. Ruszyłem na nią i ugryzłem w kark. Wadera od boku ugryzła mnie w żebra. Zawarczałem. Wadera na pewno nie była z naszej watahy, więc mogę robić z nią co chce. Uśmiech pojawił się na moim psyku. Ruszyłem na nią niczym taran, przewróciła się, a wtedy cofnąłem się i znów pobiegłem na nią, ale tym razem szarżą. Wtedy wilk z watahy pojawił się za mną.

<Ktoś?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

© Agata | WioskaSzablonów | x.