- Ririn - przedstawiłam się
A po chwili dałam mu z liścia. Był zdziwiony moją reakcją.
- To za prawie utopienie kota - uderzyłam łapą o ziemie i w powietrzy
pojawiła się ciemna dziura z której wyleciał cały ubrudzony kot. Wstał
na chwiejnych łapkach i niewyraźnie coś powiedział. Po chwili zamkną
oczy i opadł pyszczkiem zarytym w ziemie.
Jeśli ci idioci z Eteru coś mu zrobili zatłukę ich - wymamrotałam pod
nosem podchodząc do kotka. - I ciebie też to się liczy - spojrzałam na
basiora wzrokiem zabójcy.
Zamrugał niepewnie oczami (chyba wciąż nie otrząsną się z liścia). Wzięłam kota w pyszczek i położyłam go wygodnie na plecach.
(Yuki)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz