-Ja nie jestem zwykłą istotą żywą. Ja jestem ich władcą. Mogę władać każdym duchem na świecie. Poza tym nie ma tu żadnych zwykłych duchów... narazie, nie będę tęsknić. W ogóle mogłem nie prosić Boo o leczenie Cię.- Odwróciłem się na pięcie i ruszyłem w stronę źródła. Obok legowiska zobaczyłem królika. Połowa przysługi. Piesiec musiał się tutaj jakoś zakraść. Jezu, jaki ja jestem głodny!- W ogóle skąd pomysł na to, że mam się za kulę u nogi? Jestem zajebisty- zacząłem jeść. Nareszcie! Omnomnomnom. Ona nie wie o czym mówi. To jest przekleństwo. Nikt, kto jest normalny nie powinien mieć kontaktu z duchami... ale teraz to i tak nie ma znaczenia. Przyzwyczaiłem się do bycia samotnym i nie chcę tego zmieniać. Poza tym, wątpię czy byłbym w stanie żyć inaczej. Dołączenie do tej watahy to już i tak już szaleństwo z mojej strony. Ehh.
<Ririn?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz