Od Kastiel'a Do Asami

 Z westchnieniem spojrzałem na Asami.
 - Już jadłem - podsunąłem jej pod nos połowę renifera, którego zostawiłem dla Tear'a. Miał on przyjść za jakieś dwie godziny, ale jakoś się nie śpieszył z tego co wiem. - Jeśli jesteś głodna, to możesz go zjeść.
 - Dzięki - uniosła lekko kąciki ust do góry i zaczęła pałaszować mięso zwierzęcia. Ja w tym czasie ponownie spojrzałem na horyzont. Moje plany na dziś się zmieniły. Miałem wyruszyć na kilka tygodni poza tereny watahy na zwiady, ale skoro Asami postanowiła mi towarzyszyć, tego jednak nie zrobię. Nie ma to jak odkładać na następne dni obowiązki. Gdyby Relijyon dowiedziała się, co zamierzam teraz zrobić, powiedziałaby mi, że jestem leniem i że przytyje. Tear oczywiście by się z niej śmiał, jak to on ma w zwyczaju, a ja... Siedziałbym i czekał aż skończy swoje przemówienie, oczywiście skończy je tym zdaniem: "A teraz idziemy na wycieczkę, bo jestem głodna.". Zawsze tak jest... No w każdym razie przez ten rok, w którym musiałam ją znosić (i prawdopodobnie będę ją znosił do końca moich dni) tak było.
Serek nam kiedyś mówił, że cudownie wyglądamy jako para, lecz... Ja zacząłem się śmiać, a Rey próbowała go udusić. Bo ona jak to ona... Mówi że widzi siebie samą do końca życia, lecz ja wiem swoje. Ma kogoś na oku, ale nie powiem kto to jest. Przyjacielska Solidarność, myślę, że wiecie o co chodzi.
Właśnie wpadłem na cudowny pomysł.
 - Asami? - zerknąłem kątem oka na waderę. - Chciałabyś wyruszyć ze mną na kilkotygodniową wyprawę?

< Asami? W końcu! Weno, jak ja się cieszę, że wróciłaś! >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

© Agata | WioskaSzablonów | x.