Od Szeylen Do Luny

 Biegłam przed siebie nie zwracając uwagi na biegnącą za mną małą panterą śnieżną. Przed pięcioma minutami próbowała wdrapać mi się na głowę, dlatego właśnie uciekłam. Przyśpieszyłam zostawiając ją daleko za sobą. Omijałam liczne zaspy, w jedną prawie wlazłam. No cóż... Gdy wybiegłam zza jednej z nich, odruchowo się zatrzymałam. Wadera z brązową sierścią patrzyła na mnie z ciekawością. Po chwili Genna we mnie wbiegła. Weszła mi na grzbiet i chciała abym była koniem. O nie! Tego już za wiele!
- Leć wysoko! Najlepiej w kosmos! - krzyknęłam i wykopałam ją na drzewo
Wadera patrzyła to na mnie to na Gennę
- Niecodziennie widuję pantery śnieżne na drzewach - parsknęła śmiechem
Zaczęłam się śmiać, bo rzeczywiście taki mały zwierz robiący słodkie minki na drzewie wygląda zabawnie.
- Nie przedstawiłam się jeszcze - powiedziałam z uśmiechem - Jestem Szeylen.
- W sumie ja też jeszcze nie. Jestem Luna. - rzekła
- To co robimy z tą młodą panterą śnieżną o imieniu Genna? - dodałam tak głośno, żeby ten niewdzięczny zwierz przebywający właśnie na drzewie usłyszał

<Hej Luna, witam w watasze! Tą decyzję zostawiam Tobie ( ͡° ͜ʖ ͡°) >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

© Agata | WioskaSzablonów | x.