Od Ririn Do Yuki'ego

 Po prostu wyszłam. Przynajmniej dowiedziałam się gdzie znikły moje rany. Zeszłam z lodowej górki myśląc nad Kosiarzami. Sratatata na pięć milionów mogę się założyć ,że Kosiarz go nie posłucha. Ale dobra, ja wiem swoje on wie swoje. Nie mam czasu się z nim sprzeczać. Powoli zachodziło słońce a aj musiałam wpaść do Eteru spytać się o tego Kosiarza....
- AAAAA!!! Ratuj mnie!!! - usłyszałam krzyk.
Odwróciłam pyszczek w tym kierunku i za krzaków wyleciał kociak. Od razu wskoczył mi na głowę i zaczął łapką ciągnąc za moje prawe ucho.
- Ratuj mnie!!! - wydarł się a ja go po prostu strzepałam z głowy. - Auć!
O co ci chodzi, jeśli to żart nie mam na to teraz ochoty - powiedziałam i ruszyłam powolnym krokiem zostawiając oszołomionego kota na ziem.
- Tyle ze to nie żart!!! - wrzasną za mną kot.
Zatrzymałam się i spojrzałam na niego
- To streszczaj się bo nie mam czasu - mruknęłam do niego.
- Goni mnie jakiś upiór z wielkim czymś a do tego niewidzialny - wrzasnąć machając przy tym łapkami.
- Co to.... - nagle ucięłam po poczułam ten dziwny wiatr. - Oż ty!!! - złapałam kota w zęby i odskoczyłam gdy coś wbiło się w ziemie robiąc wielką dziurę. To coś było przezroczyste a jednak mogłam to coś widzieć przez "falowanie powietrza". Teraz dziękowałam wszystkim z eteru za ten trening który miał mnie nauczyć rozpoznawania aury dzięki "falowaniu powietrza". Jednak ta aura była sto razy mroczniejsza niż jakakolwiek.
Kosiarz sykną i zarazem warkną ze mu uciekłam.

?Yuki?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

© Agata | WioskaSzablonów | x.